Gdańsk: Spotkanie z historią

Gdańsk: Spotkanie z historią

Gdańsk: Spotkanie z historią

To propozycja na weekendowy wypad. Zdaję sobie sprawę, że Gdańsk to spore miasto i oferuje wiele atrakcji. My jednak poprowadzimy was ścieżką patriotyczno – historyczna. Będzie ciekawie, momentami sentymentalnie, a czasami też wzniośle. Ale najpierw garść informacji praktycznych.

Jak się dostać do Gdańska?

Najprościej pociągiem. Jest to też wygodna opcja. Pociąg z Poznania jedzie 3h, kosztuje 48 zł (normalny). Inną możliwością jest samochód, ale podróż jest męcząca i jadąc w dwie osoby mało opłacalna (chyba, że weźmie się kogoś na bla bla). Trzecia opcja to samolot. Czasem zdarzają się ciekawe promocje, np. bilet za 15 zł.

Gdzie nocować?

Gdańsk oferuje bogata bazę noclegową. Od drogich, luksusowych hoteli, przez hostele po schroniska młodzieżowe. My właśnie w takim Schronisku nocowaliśmy. SSM Wałowa na ul. Wałowej. Nocleg w 6 osobowym pokoju to wydatek 28 zł/noc. Nie tak tanio, ale pokój był czysty, chociaż skromny. Łazienka na korytarzu, ale też bardzo czysta. Najważniejsza jest jednak lokalizacja. Do centrum tylko 5 min marszem, a do Stoczni… dosłownie 2 min. Widać ją nawet z okna.

 

Jak poruszać się po mieście?

Po ścisłym centrum oczywiście tylko na nogach, ale jeśli planujecie jeździć po mieście lub zrobić sobie wycieczkę do Sopotu czy Gdyni warto wykupić bilet metropolitalny, który upoważnia nas do przejazdów busami, tramwajami, kolejką podmiejską. Bilet normalny na 24h kosztuje 17 zł.

Zabytki, które musisz zobaczyć na Starym Mieście.

  1. Żuraw Gdański
  2. ul. Mariacka
  3. Bazylika Mariacka (tu warto wejść na wieże, przeżycie niewiarygodne, nogi opadają w połowie, osoby o słabych nerwach lub lęku wysokości powinny się trzy razy zastanowić, ale widok jest wart poświęcenia)
  4. Długi Targ (Fontanna Neptuna, Dwór Artusa, Złota Brama, Ratusz – trochę straszy na moje oko, ale warto wejść na punkt widokowy)
  5. Wielki Młyn
  6. Długie Pobrzeże z cudnymi kawiarniami

Zielony Gdańsk

Czyli Oliwa i Park Oliwski. Równie urokliwy zimą, co latem czy wiosna. Warto się po niem przejść po całym dniu w centrum. Nieopodal parku znajduje się Katedra Oliwska ze sławnymi organami. Co sobotę o 12:00 można posłuchać pokazowego koncertu. Warto. Robi wrażanie.

 

Sentymentalna podróż patriotyczna

Choć brzmi to nieco patetycznie i zalatuje amerykańskim gniotem taka właśnie była ta mała “podróż”. Sentymentalna. Miejsca związane z początkami wolnej Polski chyba na każdym robią ogromne wrażenie. Kiedy byłam tu 4 lata temu zastałam małe, acz ciekawe muzeum. Dziś stoi tu Europejskie Centrum Solidarności. Monumentalna budowla, robiąca piorunujące wrażenie z zewnątrz, a jeszcze większe wewnątrz.

Przyznam, bałam się nudnej wystawy, pełnej tablic z tekstem od góry do dołu, czarno białych zdjęć, szeregu dat, których i tak nie będę w stanie zapamiętać. Nic bardziej błędnego nie mogłam wymyślić.

ECS to nowoczesne muzeum prezentujące ekspozycję stałą (dotycząca Solidarności, początków wolnej Polski, strajków, nie tylko w kraju ale i za granicą, to taka jakby lekcja historii przez lata 1956 – 1990, uogólniając), czasową z fotografiami poruszającymi tematykę bardziej współczesną (konflikt na Ukrainie), to także ogromna biblioteka, centrum konferencyjne. W skrócie to takie centrum kultury i edukacji. A dodatkowo w środku znajduje się kawiarnia, sklep z pamiątkami i restauracja. Sam projekt jest olśniewający. Ale by zrozumieć o czym mówię sami musicie to zobaczyć.

Dostaliśmy audio guide i ruszyliśmy na zwiedzanie. Ekspozycja stała zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Siedem sal, ustawionych chronologicznie. Wystawa w większości interaktywna. Wszystko się ruszało, można było dotknąć, posłuchać. Każdy element wystawy zawierał dodatkowe ekrany dotykowe z obszerniejszymi informacjami. Tak, że gdy nasz przewodnik multimedialny skończył opowiadać możliwe było samodzielne dokształcenie przy każdym z eksponatów. Dodam też, że ogromną rolę miała gra światła, które co jakiś czas gasło, a w sali podświetlano konkretne eksponaty. Na wielkich ścianach prezentowane były animacje przedstawiające strajki. Na wielu ekranach można było zapoznać się z oficjalnymi pismami z tamtych lat.

Kolejne sale nawiązywały do powojennej historii całej Europy, do Żelaznej Kurtyny, do strajków w Czechosłowacji, do muru berlińskiego. W następnej sali wróciliśmy do Polski. By poznać przedstawicieli strajków. Zrekonstruowano np. pokój Jacka Kuronia. Ale wystawa pokazuje także dramatycznie i dosadnie cierpienie, walkę na ulicach, śmierć. Niektóre filmy i zdjęcia są bardzo drastyczne. Należy je jednak pokazywać. Należy pamiętać i szanować ludzi, którzy gotowi byli zginąć za wolną Polskę.

 

ECS

Kolejna sala wywołała to specyficzne uczucie dumy. Na wielkiej ścianie, od góry do dołu wisiały białe lub czerwone karteczki, na których odwiedzający mogli napisać zwoje przesłanie, swoje przemyślenia. Większość haseł to podziękowania z kraj, w którym możemy teraz żyć, jako wolni ludzie.

Ostatnie sale nawiązują do tworzenia pierwszego w wolnej Polsce rządu, do okrągłego stołu. Ostatnia sala poświęcona jest w pełni papieżowi Janowi Pawłowi II. Cała w bieli, ogromna, a na ścianie widnieje cytat. Bardzo ważny. Ale jakie przesłanie niesie musicie sprawdzić sami.

Zachęcam.

Nie tylko by poznać lepiej naszą wspólną historię, ale by ją lepiej zrozumieć.

Szklarska Poręba na weekend

Szklarska Poręba na weekend

Szklarska Poręba

Brak planów na weekend ? Zawsze można wybrać się w góry! Jakiś czas temu razem z dwójką znajomych wybrałam się właśnie na taki weekendowy wypad. Co ? Gdzie ? Jak ? Czytajcie poniżej ;))

Miejsce : Szklarska Poręba

Transport : PKP

Trasa :

Nocleg : Schronisko pod Łabskim Szczytem (KLIK)

Cena : niecałe 100 zł.

  • 33,15 zł – bilet PKP, ulga studencka (dojazd) *
  • 33,15 zł – bilet PKP, ulga studencka (powrót) *
  • 33 zł – nocleg w schronisku PTTK

Opis :

Na wyprawę wybraliśmy się w połowie listopada. Śniegu jeszcze w górach nie było, pogada jak na późną jesień miała być całkiem niezła – krótko mówiąc idealne warunki na górską wędrówkę.

Po dotarciu do Szklarskiej w pierwszej kolejności zahaczyliśmy o sklep aby uzupełnić zapasy picia i jedzenia na najbliższe dwa dni a następnie ruszyliśmy na szlak.

Niemal na początku szlaku znajduje się Schronisko Kamieńczyk i tam też zrobiliśmy śniadaniowy postój. Pogoda była na prawdę piękna – było lekko mroźno, rześkie górskie powietrze, brak śniegu, deszczu, piękne niebieskie niebo i słońce przebijające się przez wysokie drzewa. Niestety długo się tą pogodą nie nacieszyliśmy. Po mniej więcej 30 minutach wyszliśmy ze Schroniska i piękne niebieskie niebo i cieplutkie słońce były już tylko wspomnieniem. Zamiast tego zrobiło się zimno, niebo ukryło się za wielkimi białymi chmurami a w dodatku zaczął padać śnieg.

Niczym nie zrażeni ruszyliśmy przed siebie w kierunku Hali Szrenickiej. Po mniej więcej godzinie śnieg padał na tyle mocno, że solidnie utrudniał wędrówkę. Między Kamieńczykiem a Halą Szrenicką zrobiliśmy tylko jeden krótki przystanek na zdjęcia i czym prędzej ruszyliśmy do schroniska. Po mniej więcej 1,5 godz kiedy byliśmy już w schronisku na zewnątrz wszystko było już białe.

Pierwotnie nasza trasa wyglądała -> TAK. Niestety w na Hali Szrenickiej podjęliśmy decyzję o skróceniu trasy ze względu na fatalne warunki, na które nie do końca byliśmy w pełni przygotowani. Po dłuższym odpoczynku i wypiciu pysznej gorącej czekolady ruszyliśmy dalej. Śnieg nie odpuszczał, sypał coraz mocniej. Wiatr i mgła też przybrały na mocy. Naszym kolejnym checkpointem była już Szrenica (1362 m.n.p.m.). Droga na szczyt wcale nie była łatwa i myślę, że każdy kto chociaż raz w życiu znalazł się w górach w takich warunkach wie o czym mówię. 😉 Kiedy byłam na Szrenicy latem widoki były na prawdę ładne. Niestety tym razem nie było dane nam ich zobaczyć ponieważ dookoła panowała gęsta mgła i w zasadzie jedyne co widzieliśmy to szlak przed nami. W schronisku na Szrenicy zrobiliśmy chwilowy postój a potem ruszyliśmy do naszego docelowego Schroniska pod Łabskim Szczytem.

Zanim jednak udało nam się dotrzeć do celu zgubiliśmy szlak. Warunki były naprawdę fatalne więc w zasadzie nie trudno było się zgubić. W miarę szybko i sprawnie udało nam się wrócić i podążać dalej prawidłowym szlakiem. Do schroniska dotarliśmy około godziny 16 totalnie wykończeni, zmęczeni i zmarznięci.

Schronisko samo w sobie jest dość specyficzne i myślę, że nie do końca warunki mogą wszystkim odpowiadać. Znaleźliśmy tam tylko jeden kontakt na korytarzu i każdy z nas zaliczył dyżur przy ładowaniu telefonu. Jest też niestety tylko jedna łazienka z prysznicem co przy pełnym obłożeniu schroniska może być nieco kłopotliwe. I rzecz ostatnia, która rozśmieszyła nas najbardziej to to, że po godzinie 22 wyłączany jest prąd i włączany dopiero następnego dnia po południu. Dla nas nie stanowiło to większego problemu, ale jeśli ktoś chciałby się wybrać – uprzedzam. 😉

Następnego dnia obudziliśmy się koło 6 rano i uwierzcie mi, że widok zaśnieżonych gór z okna jest czymś niesamowitym. Warunki na zewnątrz nadal nie były najlepsze. Cały czas padał śnieg i po wyjściu ze schroniska okazało się, że napadło go wystarczająco aby wpaść niemal po kolana. Szlaki były totalnie zasypane i musieliśmy iść naprawdę powoli żeby nie zaliczyć solidnej gleby i nie wpaść w żadną zaspę śniegu. Niestety piękne zaśnieżone widoki skończyły się w mniej więcej połowi drogi a zamiast śniegu zaczął padać deszcz, który towarzyszył nam przez kolejne 2 godziny. Kiedy zeszliśmy do miasta byliśmy totalnie przemoczeni, zmarznięci i jeszcze bardziej zmęczeni niż dnia poprzedniego. Zaliczyliśmy szybką pizze i herbatę i ruszyliśmy na pociąg.

Ten wypad uświadomił nam jak bardzo góry żyją swoim życiem i choćby w każdej prognozie pokazywali brak śniegu, deszczu tylko piękne słońce to jak będzie rzeczywiście, okaże się na miejscu. 😉

* cena normalna biletu – 65 zł

 

Autor: Joanna Drygała

Supraśl i okolice

Supraśl i okolice

Supraśl oraz okolice – mini przewodnik

– Supraśl.
– Co? Gdzie? Nie, nie słyszałem.

To standardowa odpowiedź większości osób na pytanie czy słyszeli o Supraślu. Nawet mój promotor, który wiedzą przewyższa 99% Polaków nieco się zawahał. Wielu zgaduje, że to gdzieś na wschodzie.
Bingo.
Niestety potem zaczynają się schody, bo wschód to ogromny obszar. Więc… co jest znane na wschodzie? Bieszczady!
Niestety tym razem pudło.

Supraśl to miasteczko na Podlasiu i tym co oglądali „U Pana Boga za piecem” lub „Blondynkę” ta nazwa powinna już coś mówić. Bowiem to właśnie tu kręcono te oraz kilka innych filmów.
Nie ze względu na film jednak chcę wam przybliżyć to niezwykłe miasteczko.

Supraśl jest niczym diament na mapie Polski, mały, ledwie dostrzegalny gołym okiem, skrywający liczne tajemnice, historie. Nieoszlifowany – niegotowy na masowe zadeptywanie, tak jak to dzieje się obecnie z nieszczęsnymi Tatrami.
Wierzę jednakowoż iż mogę wam zaufać i podzielić się z wami tym skarbem. Licząc, że z szacunkiem dla przyrody, odmienności kultur, szeptem na ustach zawitacie na podlaskich łąkach i w gęstwinach leśnych, aby napełnić ciało i umysł spokojem, jaki tylko tam udało mi się znaleźć.

 

Zabytki

Zabytki Supraśla i okolic (opis zabytków można pobrać w PDF)

Męski Klasztor Prawosławny p.w. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny i św. Jana Teologa w Supraśl

Dom Ogrodnika

Biały Dworek

Pałac Buchholtza

Ratusz w Supraślu

Dom Kleina

Dom Ludowy

Teatr Wierszalin

Domy Tkaczy !!!

Kościół katolicki p.w. Świętej Trójcy w Supraślu

Kościół katolicki p.w. Matki Boskiej Królowej Polski

Ulica Lewitówka

Muzeum Ikon

Moja miłość do Supraśla

Byłam w Supraślu z objazdówką z UAM’u. Robiliśmy praktyki z pilotażu po Podlasiu. Było pięknie. Tak dziko, zielono. Zakochałam się w Biebrzańskim Parku Narodowym i w Kruszynianach.

Drugi raz zobaczyłam Supraśl w filmie “U Pana Boga za piecem“. Bardzo mi się spodobał styl życia mieszkańców Polski “Be”. I tak jakoś wyszło, że zapragnęłam pisać pracę magisterską właśnie o tamtych okolicach. Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam. W lipcu 2012 po raz drugi pojechałam do Supraśla robić badania terenowe i zbierać materiały.

Poznałam życie miasteczka, tak odmiennego od naszych wielkopolskich. Jeździłam rowerem po puszczy, przez kładki, mostki. Poznałam przemiłych ludzi, szczególnie z Dyrekcji Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej. Supraśl mnie oczarował. Lasy, pola z krowami i bocianami, drewniane płoty i niebywały porządek nawet w najbiedniejszej wsi.

Supraśl to także Wiktor Wołkow ale to historia na dłuższego posta. W każdym razie jeśli oglądając zdjęcia Wołkowa nie zakochasz się w Podlasiu to będę bardzo zdziwiona.

Supraśl znajduje się w samym środku Puszczy Knyszyńskiej. W Puszczy jest kilka osad złożonych z paru chat. Zimą właściwie nie można do nich dojechać. To czyni je idealnym miejscem do życia dla pasjonatów przyrody, fotografowania i spokojnego życia.  Jeszcze do niedawna widziałam tam swoją przyszłość. Dopóki nie przeczytałam książki Adama Wajraka “Wilki”. Zawsze pasjonowałam się wilkami, a ta książka rozbudziła dawno przygaszoną ciekawość. Wajrak opisuje Puszczę Białowieską w taki sposób, że mogłabym bez zastanowienia spakować się i tam zamieszkać. Zimą jeździłabym na nartach po lesie i tropiła wilki. Zobaczenie wilka nie było by takie ważne jak sama przygoda wynikająca z poszukiwania.

Ale wróćmy do Supraśla 🙂

Supraśl - kawałek historii

Supraśl ma bardzo bogatą historię związaną z włókiennictwem. Jego dwaj najbardziej zasłużeni mieszkańcy związani z tą branżą to Adolf Buchholtz i Wilhelm Zachert. Ale zanim do Supraśla dotarł przemysł włókienniczy, na Suchy Hrud dotarli prawosławni mnisi, którzy wybudowali Monaster. Dziś jest to jeden z 5 w Polsce klasztorów męskich podlegających diecezji białostocko-gdańskiej Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.Początki powstania klasztoru mają różne genezy (szczegółowo opisane w mojej pracy naukowej). Wiadomo jednak, że Monaster został ufundowany przez Aleksandra Chodkiewicza. Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy i św. Jana Teologa w latach swojej świetności był największym tego typu ośrodkiem w całej Polsce. Mnisi przybywali do Supraśla nawet z odległej Góry Athos. Jak wiadomo prawosławie to Ikony – święte obrazy. W Supraślu kultem otaczana była Supraska Ikona Matki Bożej.

Cuda natury

Do najważniejszych walorów przyrodniczych zalicza się:

• Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej,

• rezerwaty przejściowe: Budzisk, Surażkowo, Krzemienne Góry, Krasne, Jałówka, Woronicza, Las Cieliczański,

• sieć rzeczna z Supraślą i Sokołdą,

• stawy Dojlidzkie,

• wody podziemne (lecznicze borowiny),

• plaża nad zalewem Zajma w Supraślu,

• Arboretum w Kopnej Górze,

• jezioro Komosa,

• Pstrągarnia – miejsce nad Supraślą tuż za miastem, w kierunku Cieliczanki, w którym bije kilka źródlisk z krystaliczną wodą, idealne do hodowli pstrąga. Niegdyś ulubione miejsce wypoczynku supraślan,

• stawy rybne w miejscowości Krasne,

• kąpielisko nad zalewem Zajma i kąpielisko Pólko,

• „Święta sosna” u wylotu ul. Piłsudskiego w Supraślu,

• zieleń kojąco wpływająca na wzrok,

• powietrze bogate w tlen,

• bardzo dobre warunki bioklimatyczne.

Okolice Supraśla

Sam Supraśl nie jest za duży, choć atrakcji w nim jest wiele i właściwie potrzeba całego dnia, albo i dwóch, żeby spokojnie wszystko zobaczyć. Dla pasjonatów przyrody i folkloru jeszcze więcej ciekawych miejsc jest poza miasteczkiem.

W Puszczy znajdziemy kilka wsi naprawdę urokliwych,  w których tradycyjnie wypieka się chleb, kury biegają po drodze. Do takich wsi należą Łaźnie, Krzemienne, Jałówka, Konne. Tak naprawdę wszystkie leśne osady mają coś magicznego w sobie i warto zobaczyć każdą.

Czarownym miejscem jest jezioro Komosa. Wiąże się z nim straszna historia tragicznej miłości. Ponoć została tam zamordowana młoda dziewczyna, a jej duch unosi się nad taflą wody w mgliste poranki.

Kruszyniany – to właściwie must see na Podlasiu. Mały, zielony, drewniany meczet, a za nim mizar (cmentarz).  Po meczecie oprowadza Dżamil, który jest najmilszym, najśmieszniejszym (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) przewodnikiem. Jest niemal egzotyczny. 🙂 I tak śmiesznie zaciąga, że właściwie nic się nie rozumie. 🙂

Kopna Góra i Arboretum, czyli park dendrologiczny.

Wycieczka 5-dniowa

Jeśli nie wiecie jak się zabrać za planowanie wycieczki, tutaj macie gotowy program do pobrania wraz z mapką. Wycieczka jest po Supraślu, ale i po okolicy. Odwiedzamy leśne osady, dzikie rzeki i rozległe, zielone polany. Wszystko w otoczeniu zabytków, starych kościołów i tygla kulturowego, sprawia niesamowite wrażenie surrealizmu. Zwycięstwa przyrody, spokoju. Mam nadzieję, że ta wycieczka przybliży wam Podlasie.