
Bali: 10 wskazówek dla początkujących, czyli jak nie dać się wyrolować.
Jesteśmy na Bali w Indonezji. WOW! Co dalej?
Wszystko pięknie. Jest dziko, jest przyroda, jest egzotycznie, bo inaczej, jest też bieda. A jak jest bieda to trzeba być czujnym na każdym kroku. Nie to, że ludzie są źli. Nie. Są cudowni, ale wiadomo – chcą zarobić. A turysta to synonim pieniędzy. I faktycznie większość odwiedzających Bali to bogaci Australijczycy i Rosjanie. Generalnie biali. My też biali (1/2), wiec też z pieniędzmi – w mentalności mieszkańców wyspy.
To moje pierwsze zetknięcie z tak biednym krajem i muszę przyznać, że po Australii moja czujność została uśpiona i zostaliśmy kilkukrotnie naciągnięci. Płacąc więcej. Niemniej na co chcę zwrócić uwagę: to więcej to od kilku do kilkunastu dolarów. Dla nas nie robiące, aż tak dużej różnicy, a dla mieszkańców to ogromne pieniądze. Mimo wszystko wolelibyśmy “nie przepłacać” za każdym razem 😀
A o moich wrażeniach z Bali możesz poczytać tutaj.
10 wskazówek dla początkujących:
1. Wiza – wiele informacji na blogach jest mylących. Sprawa wygląda tak – wizę można dostać na 30 dni (za darmo) lub na 60 dni ($35 za pierwsze 30 dni i $35 za przedłużenie wizy. Problem jednak polega na tym, że nie można od razu na wjeździe zadeklarować 2 mc i za nie zapłacić. Płacisz za 30 dni, a następnie na tydzień przed końcem tych 30 dni musisz zgłosić się do agenta migracyjnego lub ambasady aby wizę przedłużyć. Zostawiasz tam swój paszport (no, no, never) i po kilku dniach odbierasz z wizą na kolejny miesiąc. Wiąże się to wiec z pozostaniem w jednym miejscu przez minimum tydzień i kolejnymi opłatami.
Rada: wjedź na miesiąc, potem wyjedź (do Kuala Lumpur, Bangkok, Darwin – najtańsze połączenia lotnicze) i po 1 dniu możesz już wjechać na kolejne 30 dni.

2. Transport z lotniska – pierwsze zderzenie z mieszkańcami to taksówkarze na lotnisku. Nachalni do granic. Będą tak długo cię namawiać, aż się zgodzisz. Proponują “najniższe ceny”, pokazują licencje, podążają za tobą przez całe lotnisko, tłumaczą, że Uber na lotnisko ma zakaz wjazdu – FAKE NEWS!!!
Rada: nie zwracaj uwagi, nie nawiązuj rozmowy, zamów UBER (170000 IDR = 42 PLN na trasie Denpasar – Ubud, 1,5h, za taxi 350000 IDR!!!)

3. Karta SIM – jeśli planujesz zostać w Indonezji na dłużej warto kartę kupić. Jeśli potrzebujesz ciągłego dostępu do internetu – karta będzie niezbędna (choć oczywiście znajdziesz kawiarnie i restauracje z Wi-Fi). Telkomsel to taki nasz T-Mobile lub Orange. Karty można kupić z internetem lub bez i potem doładować przez internet.
Rada: kup kartę na lotnisku (my kupiliśmy na jakimś wioskowym kramiku, rzekomo 15 GB, okazało się że 10 GB) i od razu zarejestruj (tak jak w Polsce musisz rejestrować kartę. Możesz to zrobić w każdym większym mieście pokazując paszport – koszt 12 PLN).

4. Wymiana waluty – opłaca się wymienić pieniądze na Bali. Stawki są dużo korzystniejsze (przynajmniej porównując do Australijskich).
Rada: weź gotówkę i wymień na Bali, ale tylko w większych punktach wymiany walut na głównych ulicach, nie wchodź w małe uliczki bo możesz dostać banknoty, które już wyszły z obiegu.
5. Płatności – postaraj się mieć zawsze banknoty o niedużym nominale, jak 5k, 10k, 20k. W restauracjach nie jest to problem, ale na stacji paliw czy wiejskim targu nikt ci reszty nie wyda, a tylko miło się uśmiechnie i ewentualnie dorzuci kolejną rzecz.
Rada: napiwek, czy tak zwany tip jest często wliczony w usługę w większych restauracjach, ale danie małego napiwku kelnerce jest mile widziane. Nie dawaj za to pieniędzy dzieciom, które sprzedają pocztówki czy kamienie. Nie wspieraj wyzysku dzieci!
6. Sarong – a co to takiego? Rodzaj okrycia, jaki Indonezyjczycy zakładają wchodząc do świątyni (a często też noszą na co dzień). Turyści mają obowiązek nosić sarong, jeśli chcą wejść do świątyni (a najlepiej mieć też zakryte ramiona!). Przed każdym obiektem stoi więc masa kramików, a kobitki namawiają, nawołują, ubierają cię w sarong. “Sarong, Sarong – you need to enter the temple”. No i masz. Nikt nam nie powiedział, że każda świątynia ma sarongi na stanie, które przy wejściu można po prostu ubrać i oddać wychodząc. Nieźle się uśmialiśmy 😀 Ale przynajmniej mamy fajną pamiątkę, a sarong wygląda modnie i można go nosić jak szal 🙂
Rada: Sarong możesz wypożyczyć w świątyniach, a jeśli chcesz kupić to: ręcznie robiony nie powinien być droższy niż 200 000 IRD, a taki farbowany 100 000 IRD.
Nie pytajcie ile zapłaciliśmy 😀

7. Auto czy skuter? Skuter! Auto jest bardzo trudno znaleźć, przynajmniej w Ubud. Prawdopodobnie w Kuta (bardziej imprezowe miasto na wybrzeżu) jest nieco łatwiej. To co jest tu niezmiernie popularne to taxi. Możesz wypożyczyć auto z kierowcą nawet na kilka dni i będzie cie woził gdzie chcesz. Jest to jednak stosunkowo drogie (dla nas, w porównaniu do skutera). Ruch drogowy wygląda jak samobójstwo, jednak tylko z boku. Jeżdżąc skuterami zauważyliśmy, że każdy trzyma się w miarę swojego pasa, daje sygnał klaksonem (sporo klaksonów!) przy manewrach. Skuterem też dojedziesz wszędzie i to dużo szybciej, bo auta na wąskich drogach, często zarwanych przez deszcze nie są w stanie przejechać. Jedynie komfort nieco mniejszy, ale za to przygoda przednia 😀
Rada: wypożycz skuter, koniecznie z kaskiem, kup plastikowe poncho (pada sporo) i ciesz się wolnością przemieszczania. Koszt: 60 000 IRD = 15 PLN/dzień

8. Negocjacje – jak już wspominałam na początku turysta = pieniądze. Dlatego ceny za niektóre produkty mogą być kilkukrotnie wyższe niż powinny.
Rada: Negocjuj. Jeśli nie jesteś w tym dobry po prostu udawaj, że nie jesteś zainteresowany. Powiedz, że za drogo i powoli zacznij się rozglądać po innych kramikach. Bardzo szybko cena spadnie. Czasem nawet dwukrotnie.
9. Jedzenie – próbuj wszystkiego. Tak tak, może niektóre miejsca nie wygadają zbyt higienicznie, ale jeśli lokalsi tam jedzą to znaczy, że jest dobre. Spróbuj szczególnie soków, które są z Prawdziwych owoców. 🙂
Rada: Pamiętaj aby jeść potrawy, które przygotowane są na twoich oczach (szczególnie na lokalnych marketach).
10. Zwierzaki – wszyscy trąbią o tych agresywnych małpach ze wścieklizną, które będą cię gonić aby porwać twój portfel. Małpki są dość przyjazne, przypadki wścieklizny nie były tu notowane od dawna. To na co trzeba uważać to – PSY. Psy niestety mają pasożyty i choroby skórne, które łatwo przechodzą na człowieka. Można je dość łatwo wyleczyć, ale wizja robaczków oddających mocz do moich mieszków włosowych nie jest zbyt pociągająca.
Rada: Unikaj kontaktu z psami. Nie dotykaj, nie wołaj, nie karm.