Australia: Gdzie ten paradajs? Zderzenie z rzeczywistością.

kwi 23, 2017Australia

hejo 

Zmieńmy nieco konwencje. Ile można słuchać opowieści z poradami jak podróżować? Dziś będzie trochę na gorzko, bo emigracja to nie tylko egzotyczna przyroda i mili ludzie, ale też codzienność, praca, rutyna. I okazuje się, że ten wyczekany paradajs nie zawsze jest taki cudowny. 

Ale o czym dzisiaj. Cała prawda o wizie work and holiday!!!

Tak tak. Będzie grubo.Więc jeśli nadal chcesz mieć w głowie obraz Australian Dream lepiej tego nie czytaj tylko idź zrobić obiad.
Bo gdzie ten paradajs, ja się grzecznie pytam?
 
Ni ma.
 
To znaczy jest. Widoki piękne, zwierzęta, ludzie (powierzchownie) mili, no i zarobki nie najgorsze nawet jak masz gównianą pracę.
A i zapomniałabym dodać o stadzie napalonych facetów (Polaków), którzy chyba za słabo mówią po angielsku, żeby wyrwać jakąś lokalną dziewoje i rzucają się na każdą przyjezdną Polkę. Więc jeśli lubisz nachalne smsy, nagabywanie na fb i chroniczne namawianie na randkę, “bo przecież oni są tacy super australijscy i mogą mi postawić drogi obiad w największym kasynie w Australii” (serio) to będzie Ci tu super. Może nawet znajdziesz męża.
Wiem co powiecie.
Marudzi bo jej się nie udało znaleźć pracy w zawodzie. Najłatwiej jest narzekać.
albo Za granicą zawsze jest ciężko na początku.
 
 
Mi się akurat całkiem nieźle udało (w porównaniu ze znajomymi co przez rok stoją na ulicy i wciskają ludziom ulotki z GreenPeacu). Zgadzam, że jest ciężko i że nie mam tu wymarzonej pracy. Ale na to byłam gotowa (w miarę).

 

To w czym problem?

Otóż aby dostać tą cudowną wizę trzeba spełniać milion wymogów, w tym wyższe wykształcenie. A po co? Po chuja, bo potem i tak trzeba to wymazać z CV, bo nikt cie nie zatrudni. Tak, tak. Bo tu jak masz mgr to jest jakiś problem. Jaki? Nie mam pojęcia. Chyba boją się, że recepcjonistka w hotelu może być inteligentna.
Kolejny absurd – praca tylko 6 miesięcy u jednego pracodawcy. To konkretnie uniemożliwia znalezienie fajnej pracy.
Rasizm – Australijczycy to rasiści. Nawet mój przemiły szef. Bo niby dlaczego zatrudnia same dziewczyny z zagranicy? Nie przypadkiem aby czuć się lepszym? (to nie moja teoria, a Polaka mieszkającego tu 25 lat – chyba wie co mówi). 
Praca na nielegalu – często gęsto poniżej minimalnej krajowej. Ok. Zaraz znowu się ktoś przyczepi, że lepiej dostawać 15$ cash niż 18$ ale z taxem. No tak. To prawda, że wychodzi lepiej, ale ile słyszałam przypadków, że ludzie pracują za 12$, bo nawet za 10$. Nam, “białym” rzadko to proponują, ale przyjezdni z Ameryki Południowej chyba nie potrafią walczyć o swoje i biorą co im wpadnie. Ok, że trzeba za jedzenie płacić. Ale takim podejściem psuje się rynek pracy. W Polsce jest z resztą to samo.

 

Dostane po głowie pewnie od miłośników takiego stylu życia (podróże, praca jaka popadnie, byleby była), ale wiecie co… mi to nie pasuje. Może dlatego, że jestem inteligenta i mam jakieś ambicje i czuję, że się tutaj uwsteczniam. Nie tylko ze względu na pracę. Bo akurat mam nie najgorszą, ale nie zmusza mnie do używania mózgu. I zaraz znowu usłyszę – to znajdź lepszą pracę. Zapraszam Mądralo, zobaczymy jak tobie pójdzie.
Oczywiście nie twierdzę, że opisany obrazek to reguła. Jednak niewielu osobom, które tu poznałam (a jest ich masa) udało się znaleźć fajną pracę. Sporo osób jest rozczarowanych i rozgoryczonych, z rożnych powodów. Również z powodu kultury i mentalności. Ale są tacy (jakieś 10%) którzy dostali prace w zawodzie, mają piękne mieszania i zarobki 5 razy takie jak w Polsce. Kto to taki? “Komputerowcy” i inżynierowie.
 

 

Ja pracowałam w biurze podróży w Polsce, jako pilot wycieczek, robiłam też warsztaty dla dzieci. Więc z oczywistych przyczyn wiem, że w Australii na tej wizie takiej pracy nie dostanę. Więc, jeśli też nie macie żadnego “konkretnego” zawodu to czeka was hospitality.
Jest to rozwiązanie dobre. Szkoła życia. Te sprawy. Ale na krótko. Nie kurwa na rok, bo mózg się lasuje od czegoś takiego. I niby chciałam cisnąć na początku, żeby kasy nazbierać. Ale wiecie, co? No nie. Piniądze to nie wszytko i zdecydowanie wolę rok pracować w Polsce (ale przy pomocy mózgu) i potem sobie jechać zwiedzać, niż tu 2 miesiące tracić na tępe rozmowy o niczym.
 
To takie moje rozważania przy niedzieli.
Do obiadu jak znalazł.

 

P.S. A skąd tyle złości w tym poście?
A bo już tyle tego lukru, pięknych zdjęć, kangurków, że można rzygać tęczą. A dobrze, żebyście wiedzieli jak jest. Mnie to frustruje jak słyszę, jaki tu jest paradajs. Taki jest jak i wszędzie indziej na emigracji. Wszędzie dobrze da się zarobić. W Polsce też i wszędzie jest ciężko na początku.
Dla mnie jest to jednak nie do przeskoczenia, bo miałam w Polsce pracę dosyć rozwojową, ale jeśli Ty takiej nie masz i chcesz tu spędzić resztę życia to można się przemęczyć. Można się też przemęczyć jak chcesz odłożyć pieniądze i potem je w coś zainwestować. 😀 Taki jest mój plan. 
Monika and Edgar

Monika and Edgar

Travel & migration adviser

A Pole and a Mexican living in Australia. Passionate travelers. On the blog, we talk about emigration and life in Australia and England, as well as in Mexico and Poland, about traveling and intercultural relations.
We also publish a magazine NoWhere Else, about sustainable living and traveling.

YouTube

Sign up with my link and get $20 AUD discount 

Kappa Crew

Choose your new awesome swimsuit and get 25% off with my link.
Download new issue

Improve your English with me

Click on the photo to check courses

New articles 

Apteczka podróżnika – strefa równikowa

Apteczka podróżnika – strefa równikowa

Apteczka podróżnika Apteczka to element niezbędny w podróży. Niezależnie gdzie się wybierasz apteczkę należy zabrać. Niemniej, wybrany kierunek deerminować będzie skład naszej apteczki. Istnieje grupa leków niezbędnych na każdej szerokości i długości geograficznej,...