WSTĘP
Coś o opinii na początek.
Poniższy post, jak i wszystkie inne zawierają moją prywatną opinię na dany temat. Moja opinia nie jest ani lepsza, ani gorsza od Twojej (takie rozróżnienie nie istnieje). Moja opinia może być po prostu INNA niż Twoja.
Dlaczego o tym piszę? Zauważyłam, że jest pewna grupa odbiorców, którzy albo odbierają moje teksty bardzo personalnie, albo mają niepohamowaną potrzebę wyrzucenie z siebie pokładów negatywnych emocji, wynikających jak sądzę z niezadowolenia ze swojego życia.
Dlatego zanim napiszesz komentarz Pamiętaj, że na moim blogu nikt nikogo nie oczernia, nie ocenia, nie hejtuje. Każdy za to może wyrazić swoją, INNĄ (niż moją) opinie.
Buziaki 🙂
Czy Polska ma w ogóle coś wspólnego z Australią?
Wiadomo, że pod wieloma oczywistymi względami Polska nigdy jak Australia nie będzie, ani Australia, jak Polska. Nie mamy palm (warszawska się nie liczy), ciepłego morza z rekinami (:P), niespotykanej nigdzie indziej fauny. Tu od razu napisze dla obrońców Polski, że oczywiście nasza ojczyzna też piękna, inna, bogata w historię, której w Australii zwyczajnie nie ma. A ta co była skrupulatnie jest zamiatana pod dywan.
Z Australią mamy co nieco wspólnego. Modne stało się zdrowe jedzenie, bycie fit i męskie brody (tu niestety panowie przeczytali chyba tylko połowę artykułu pt. jak udawać Wikinga, bo sama broda to nie wszystko :D) . Obawiam się, że tutaj podobieństwa się kończą.
Różnica między Polską, a Australią której zapewne nigdy nie zmienimy.
Ciężko będzie dogonić Australię pod względem ekonomicznym. To pewne. Chyba, że rozwiniemy sektor edukacyjny. Dojąc studentów międzynarodowych jak krowy na łące, a w zamian dając im niski poziom edukacji, ale za to w Europejskim kraju (tak mniej więcej działa system edukacji w Australii, ale to długi temat i na kiedy indziej). Do niedawna wydawało mi się, że jest jednak coś dobrego co na Polską ziemię można by przenieść, i że jest to możliwe. Co to takiego? Nastawienia do drugiego człowieka, szczególnie w kontakcie klient – ekspedient/sprzedawca.
W Australii sprzedawca wita cię uśmiechem, pytaniem Jak się masz (nawet jeśli ma to w dupie, miło to usłyszeć), jak może pomóc. Na tym obsługa się nie kończy. Zagaduje, dopytuje jak ci mija dzień i czy jedzenie smakowało. W opozycji, tutaj ani dzień dobry, ani uśmiechu, nic. Zaraz podniosą się głosy, że pewnie w złe miejsca chodzę. Oczywiście, że nie wszędzie tak jest, i że generalizacja nie jest dobra. Są wyjątki od reguły. Niemniej to malutki odsetek w porównaniu z większością.
Dlaczego Polska nie dogodni Australii?
Obsługa klienta to najważniejszy element pracy. Jeśli jest na niskim poziomie klientów tracimy. Logiczne. W Polsce jednak doszło do pewnego wypatrzenia. Zdecydowana większość pracowników ma potencjalnego klienta w dupie (nie ci co mają własne firmy, oczywiście, ci uwijają się jak pszczółki). W innym kraju po prostu poszlibyśmy do innego sklepu/szpitala/restauracji. Tutaj nie mamy za bardzo wyboru, bo idziemy gdzie indziej, a tam powtórka z rozrywki.
Przykład:
Australia
W Melbourne weszliśmy do sklepu Tesli. W japonkach, szortach, nieco spoceni. Ekspedientka z wielkim uśmiecham oprowadziła nas po sklepie pokazując poszczególne samochody, tłumaczyła skomplikowaną specyfikę zawieszenia, zaproponowała ściągnięcie aplikacji, na którą wysyłać będzie do nas nowości. Traktowała nas jakbyśmy mieli za chwile kupić samochód za pół miliona dolarów. I wiecie co? Jeśli będzie mnie kiedyś stać na drogie auto to kupię właśnie Teslę. Dzięki takiej, a nie innej obsłudze.
Polska
Szukałam butów na specjalną okazję. Poszłam do Starego Browaru w Poznaniu. Jak wiadomo część sklepów jest bardzo droga dla przeciętnego Polaka. Niemniej jak wchodzę do danego sklepu zdaję sobie sprawę, że może być drogo. Skoro już weszłam to znaczy, że chce coś kupić, a nie że się zgubiłam. „Obsługa” wygląda tak: wchodzę, mówię dzień dobry (choć to ona/on powinien mnie powitać), zero odpowiedzi, rozglądam się mimo wszystko, kontem oka widzę jak ekspedientka taksuje mnie wzrokiem, widzi trampki, szorty, ocenia. Wnioskuje, że nie warto nawet powiedzieć dzień dobry. Wychodzę, a ona traci klienta. Kolejne zakupy zrobię online.
Dopóki będziemy traktować w taki sposób potencjalnego klienta nigdy do standardów Australijskich się nie zbliżymy. A już nie porównując do innych państw, czy nie było by milej po prostu okazywać jakieś ludzkie uczucia od czasu do czasu. Trochę empatii. Rozumiem, że się nikomu nie chce wysilać za minimalną krajową, ale wydaje mi się, że można czerpać większą radość z pracy będąc miłym, pogodnym, pomocnym. Jak nie dla pieniędzy to dla własnej satysfakcji dobrze wykonanego zadania.
Polska
Polska ma jednak coś czego Australia nigdy mieć nie będzie.
Historię. Bogatą, długą, bolesną. I to dzięki tej hostorii jesteśmy narodem tak zjednoczonym i w chwilach trudnych, jak chociażby pandemia Covid-19 (2020) działamy dla wspólnego dobra, dbamy jeden o drugiego. W Australii trochę tego brakuje. Takiego uczucia jedności. I nie ma co się dziwić. Co australijczykow jednoczyć? Australia to kraj zbudowany na emigrantach, z każdego zakątka Świata. Dzieli ich historia, kultura, obyczaje, kuchnia, poglądy religijne, języki, nastawienie do pracy, kobiety, zwierząt.
I mimo, że Australia chucznie krzyczy, że jest krajem emigrantów, ci ludzie nie tworzą jedności. I systuacja z pandemią Civid 19 boleśnie to potwierdziła. Emigranci bez stałego pobutu zostali pozostawieni sami sobie, studentom, którzy wnoszą ogromny wkład finansowy w ekonomię kraju (edukacja to 3 najsilniejszy sektor gospodarczy napędzający kraj) pokazano drzwi, a Premier osobiście powiedział, że jak “ich nie stać na pobyt w Australii to mają wracać do domu”.
Polska więc nie jest może najlepszym krajem do życia, ale Australia też nie. Zasadniczo będąc emigrantem zawsze jest się obywatelem drugiej kategorii.