Szklarska Poręba na weekend

sty 17, 2016Polska, Porady podróżnicze

Szklarska Poręba

Brak planów na weekend ? Zawsze można wybrać się w góry! Jakiś czas temu razem z dwójką znajomych wybrałam się właśnie na taki weekendowy wypad. Co ? Gdzie ? Jak ? Czytajcie poniżej ;))

Miejsce : Szklarska Poręba

Transport : PKP

Trasa :

Nocleg : Schronisko pod Łabskim Szczytem (KLIK)

Cena : niecałe 100 zł.

  • 33,15 zł – bilet PKP, ulga studencka (dojazd) *
  • 33,15 zł – bilet PKP, ulga studencka (powrót) *
  • 33 zł – nocleg w schronisku PTTK

Opis :

Na wyprawę wybraliśmy się w połowie listopada. Śniegu jeszcze w górach nie było, pogada jak na późną jesień miała być całkiem niezła – krótko mówiąc idealne warunki na górską wędrówkę.

Po dotarciu do Szklarskiej w pierwszej kolejności zahaczyliśmy o sklep aby uzupełnić zapasy picia i jedzenia na najbliższe dwa dni a następnie ruszyliśmy na szlak.

Niemal na początku szlaku znajduje się Schronisko Kamieńczyk i tam też zrobiliśmy śniadaniowy postój. Pogoda była na prawdę piękna – było lekko mroźno, rześkie górskie powietrze, brak śniegu, deszczu, piękne niebieskie niebo i słońce przebijające się przez wysokie drzewa. Niestety długo się tą pogodą nie nacieszyliśmy. Po mniej więcej 30 minutach wyszliśmy ze Schroniska i piękne niebieskie niebo i cieplutkie słońce były już tylko wspomnieniem. Zamiast tego zrobiło się zimno, niebo ukryło się za wielkimi białymi chmurami a w dodatku zaczął padać śnieg.

Niczym nie zrażeni ruszyliśmy przed siebie w kierunku Hali Szrenickiej. Po mniej więcej godzinie śnieg padał na tyle mocno, że solidnie utrudniał wędrówkę. Między Kamieńczykiem a Halą Szrenicką zrobiliśmy tylko jeden krótki przystanek na zdjęcia i czym prędzej ruszyliśmy do schroniska. Po mniej więcej 1,5 godz kiedy byliśmy już w schronisku na zewnątrz wszystko było już białe.

Pierwotnie nasza trasa wyglądała -> TAK. Niestety w na Hali Szrenickiej podjęliśmy decyzję o skróceniu trasy ze względu na fatalne warunki, na które nie do końca byliśmy w pełni przygotowani. Po dłuższym odpoczynku i wypiciu pysznej gorącej czekolady ruszyliśmy dalej. Śnieg nie odpuszczał, sypał coraz mocniej. Wiatr i mgła też przybrały na mocy. Naszym kolejnym checkpointem była już Szrenica (1362 m.n.p.m.). Droga na szczyt wcale nie była łatwa i myślę, że każdy kto chociaż raz w życiu znalazł się w górach w takich warunkach wie o czym mówię. 😉 Kiedy byłam na Szrenicy latem widoki były na prawdę ładne. Niestety tym razem nie było dane nam ich zobaczyć ponieważ dookoła panowała gęsta mgła i w zasadzie jedyne co widzieliśmy to szlak przed nami. W schronisku na Szrenicy zrobiliśmy chwilowy postój a potem ruszyliśmy do naszego docelowego Schroniska pod Łabskim Szczytem.

Zanim jednak udało nam się dotrzeć do celu zgubiliśmy szlak. Warunki były naprawdę fatalne więc w zasadzie nie trudno było się zgubić. W miarę szybko i sprawnie udało nam się wrócić i podążać dalej prawidłowym szlakiem. Do schroniska dotarliśmy około godziny 16 totalnie wykończeni, zmęczeni i zmarznięci.

Schronisko samo w sobie jest dość specyficzne i myślę, że nie do końca warunki mogą wszystkim odpowiadać. Znaleźliśmy tam tylko jeden kontakt na korytarzu i każdy z nas zaliczył dyżur przy ładowaniu telefonu. Jest też niestety tylko jedna łazienka z prysznicem co przy pełnym obłożeniu schroniska może być nieco kłopotliwe. I rzecz ostatnia, która rozśmieszyła nas najbardziej to to, że po godzinie 22 wyłączany jest prąd i włączany dopiero następnego dnia po południu. Dla nas nie stanowiło to większego problemu, ale jeśli ktoś chciałby się wybrać – uprzedzam. 😉

Następnego dnia obudziliśmy się koło 6 rano i uwierzcie mi, że widok zaśnieżonych gór z okna jest czymś niesamowitym. Warunki na zewnątrz nadal nie były najlepsze. Cały czas padał śnieg i po wyjściu ze schroniska okazało się, że napadło go wystarczająco aby wpaść niemal po kolana. Szlaki były totalnie zasypane i musieliśmy iść naprawdę powoli żeby nie zaliczyć solidnej gleby i nie wpaść w żadną zaspę śniegu. Niestety piękne zaśnieżone widoki skończyły się w mniej więcej połowi drogi a zamiast śniegu zaczął padać deszcz, który towarzyszył nam przez kolejne 2 godziny. Kiedy zeszliśmy do miasta byliśmy totalnie przemoczeni, zmarznięci i jeszcze bardziej zmęczeni niż dnia poprzedniego. Zaliczyliśmy szybką pizze i herbatę i ruszyliśmy na pociąg.

Ten wypad uświadomił nam jak bardzo góry żyją swoim życiem i choćby w każdej prognozie pokazywali brak śniegu, deszczu tylko piękne słońce to jak będzie rzeczywiście, okaże się na miejscu. 😉

* cena normalna biletu – 65 zł

 

Autor: Joanna Drygała

Monika and Edgar

Monika and Edgar

Travel & migration adviser

A Pole and a Mexican living in Australia. Passionate travelers. On the blog, we talk about emigration and life in Australia and England, as well as in Mexico and Poland, about traveling and intercultural relations.
We also publish a magazine NoWhere Else, about sustainable living and traveling.

YouTube

Sign up with my link and get $20 AUD discount 

Kappa Crew

Choose your new awesome swimsuit and get 25% off with my link.
Download new issue

Improve your English with me

Click on the photo to check courses

New articles 

Apteczka podróżnika – strefa równikowa

Apteczka podróżnika – strefa równikowa

Apteczka podróżnika Apteczka to element niezbędny w podróży. Niezależnie gdzie się wybierasz apteczkę należy zabrać. Niemniej, wybrany kierunek deerminować będzie skład naszej apteczki. Istnieje grupa leków niezbędnych na każdej szerokości i długości geograficznej,...